poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wielkanoc inaczej

Wielkanoc w Wiedniu? W tym roku odważyłam się na taki mały wielkanocny test:)


Zbliżających się świąt nie sposób nie zauważyć spacerując po chłodnym, ale mimo wszystko wiosennym Wiedniu. Nie tylko dlatego, że z witryn uśmiechają się do nas zajączki, a pisankowa feria barw  oślepia. W centrum miasta czekają dodatkowo kolorowe jarmarki wielkanocne, na których można kupić lokalne wyroby kulinarne (miody, dżemy, sery, kiełbasy i wędliny wszelkiej maści - głównie bio), napić się wina (oczywiście z pobliskich winnic w wersji chłodnej albo grzanej), zjeść jakiś lokalny przysmak (Spätzle czy słodkie Baumkuchen) i co najważniejsze kupić pięknie ręcznie zdobione wydmuszki. Ich wybór jest niemalże nieograniczony. Można znaleźć każdy kolor, wybrać z setek wzorów ten jedyny i najpiękniejszy, starannie namalowany lub wydrapany. Takie cudeńka mają też swoją cenę: od 4 do ponad 20 EUR. Jest też wersja low budget - można kupić za 1,25 EUR czystą wydmuszkę i samemu spróbować swoich sił:) Będąc w Wiedniu w tym okresie warto odwiedzić Altwiener Ostermarkt Freyung, Jarmark Rzemiosła Artystycznego Am Hof, Jarmark Wielkanocny w Kampusie Starej Klinki AKH lub najbardziej popularny, ale też najbardziej komercyjny jarmark przy zamku Schönbrunn.


W sercu Wiednia w katedrze św. Szczepana (Stephansdom) można spotkać setki ludzi (głównie turystów ze wszystkich części świata) chcących zwiedzić to niesamowite miejsce lub wziąć udział w uroczystościach Triduum Paschalnego. Co ciekawe od Wielkiego Czwartku do Niedzieli dzwony kościelne - w tym słynny katedralny Pummerin - milkną. Dlaczego? Odpowiedź zna każde dziecko - bo poleciały do Rzymu:) W tym czasu dzieci chodzą ulicami mniejszych miasteczek i grzechotkami (tzw. Ratschen) oraz śpiewem informują o zbliżającej się mszy - w Wiedniu osobiście się z tym nie spotkałam, ale jestem, pewna, że w niektórych dzielnicach tradycja jest nadal żywa. 

Wielki Czwartek - Gründonnerstag
Kolejną różnicę między polską, a austriacką tradycją odkryłam w Wielki Czwartek (nazywany tutaj zielonym), kiedy mój szef zaskoczył mnie w czasie obiadu pytaniem "a dlaczego jesz mięso, a nie szpinak?". Szybko wytłumaczył mi, że jest to dzień postu, a typową potrawą jest szpinak z jajkiem sadzonym i ziemniakami. O ile informacja o poście w czwartek okazała się błędna tak szpinakowa tradycja jest wszystkim dobrze znana. Zielona nazwa tego dnia nie pochodzi jednak od koloru posiłku rodem z bajki Popeye. Jedna z teorii mówi, że nazwa wywodzi się z niemieckiego słowa greinen, które oznacza tyle co jęczeć - w tym wypadku chodzi o jęczenie grzeszników. Inna, że w dniu odpuszczenia grzechów z "uschniętego drewna" grzesznicy przeobrażają się ponownie w "żywe i zielone gałęzie" i tak wracają na łono kościoła. 

Wielki Piątek - Karfreitag
Podobnie jak w Polsce jest to dzień zadumy, skupienia i postu. Wielu Austriaków stara się zresztą wykorzystać okres całego postu i postanawia zrezygnować w tym okresie z wybranych kulinarnych przyjemności - słodyczy lub alkoholu. Z mniejszym lub większym sukcesem;)

W piątek, a czasami nawet już w czwartek rusza artystyczna część świąt czyli malowanie pisanek. Co ciekawe nie trafiają one jak u nas prosto do koszyka. W Austrii dzieciaki zostawiają pisanki w ogrodzie z nadzieją, że odbierze je zając wielkanocny, który już w niedzielę wróci z łakociami.

Wielka Sobota - Karsamstag
Tradycja, której najbardziej brakuje mi Wiedniu to święcenie pokarmów - dla mnie osobiście symbol Świąt. Wyjścia do kościoła z koszykiem pełnym kolorowych pisanek, chlebem, kiełbaską, lukrowanym barankiem (czasami już lekko obgryzionym;)) wywołują do dzisiaj uśmiech na mojej twarzy. Przy ładniej pogodzie razem z siostrą do koszyczka wrzucałyśmy dodatkowo świeżo zerwane pachnące fiołki... 

Podobno w niektórych austriackich wioskach wśród starszych pokoleń tradycja ta jest znana i kultywowana z tą różnica, że pokarmy święcone są po wieczornej mszy. W samym Wiedniu nie spotkałam nikogo z koszykiem i święconką (pomijając oczywiście okolice polskiego kościoła:)). Z drugiej strony jest to logiczne bo skoro zając zabiera jajka już w piątek i wraca dopiero w niedzielę to w sobotę nie ma czego święcić;) 

Wielka Niedziela - Ostersonntag
To dzień na który zdecydowanie najbardziej czekają dzieci. Jeśli tylko uda im się odczytać ukryte wskazówki dotrą szybko do słodkości i pisanek schowanych przez zająca (Osterhase) w ogrodzie. Dlaczego akurat zając, a nie np. baranek przynosi prezenty? Według informacji pokazanych na telebimie w tramwaju (ważnie źródło informacji;)) zające na wiosnę często zbliżają się do zagród i domostw w poszukiwaniu jedzenia i stały się tym sposobem głównym "podejrzanym". O zającu wielkanocnym chowającym w trawie Ostereier wspomniano po raz pierwszy w XXVII wieku w Niemczech i to stamtąd wywodzi się ta radosna i słodka tradycja.

Nasze polskie świątecznie śniadanie i dzielenie się jajkiem nie są tutaj znane. Z kulinarnych specjalności odnalazłam tylko Osterschinken im Brotteig, czyli szynkę pieczoną w chlebie (na zdjęciu w środku). A gdzie jest miejsce na nasz pyszny żurek? Na szczęście zostałam na czas zaopatrzona w zakwas i nie musiałam rezygnować z naszego przysmaku z białą kiełbasą i jajkiem:)


Poniedziałek Wielkanocny - Ostermontag
I znowu różnica - brak śmigusa-dyngusa ma jednak swoje plusy - można bez stresu wybrać się na długi spacer, wiedząc ze nikt nie wyskoczy zza rogu z wiadrem wody:)

Podsumowując - święta świętom nie równe - mimo, że jest to wspólne święto katolickie, każdy kraj ma swoje tradycje. Dodatkowo mam wrażenie, że święta w Polsce spędzane są bardziej w gronie rodziny i w domu. W Wiedniu jest to po prostu czas wolny, który tylko częściowo spędza się w domu. Knajpki i restauracje tętnią życiem, w przyjemnym gwarze wiele osób czyta gazety, pracuje lub dyskutuje o zbliżającej się reformie podatkowej czy problemach systemu emerytalnego (tak, tak i Austriacy mają ten problem:)). Wiedeń tętni życiem i nie wiem czy to oznaka czasu i zanikanie tradycji czy tez zdrowa równowaga. Jedno jest pewne - mnie pozwoliło to przetrwać święta w bardzo dobrym humorze i poznać moje miasto od innej strony:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz