środa, 19 listopada 2014

Spacerowe Valdés

Półwysep Valdés i okolice  Puerto Pirámides to idealne miejsce na długie relaksujące spacery i odpoczynek po kilku intensywnych dniach w Argentynie. Jest tu wszytko: słońce, plaża, stepy i uchatki leniwie wygrzewające się na skałach...
 

Po kilku intensywnych dniach przyszedł czas na dzień pełen relaksu z wyjątkowym początkiem. Rano obudziłam się przed 6 (to musi być jetlag;)). Nie zastanawiając się długo, ubrałam coś ciepłego i pognałam na plażę zobaczyć wschód słońca. Nie było tam nikogo, tylko ja i bajkowy spektakl światła wyłaniającego się nieśmiało zza skał. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że łażenie samej po plaży na końcu świata to nie do końca mądry pomysł...ale widok był zdecydowanie wart ryzyka;)



Po śniadaniu wyruszyliśmy na poszukiwanie uchatek patagońskich nazywanych potocznie lwami morskimi (łac. otaria flavescens). Nie mieliśmy gwarancji, że zwierzaki już dotarły na miejsce (normalnie przypływają na początku grudnia), ale szczęście nam dopisało. Po długim spacerze przez wietrzne wzgórza otaczające wioskę dotarliśmy do punktu widokowego. Uchatki wylegiwały się na brzegu w haremach, podobnie jak słonie morskie - maczo w środku, a do okola jego kobiety oczekujące małych. I tak będą leżeć do stycznia, kiedy na świat przyjdą młode. Życie idealnie? Chyba jednak nie;)



Uchatki są wyjątkowo urodziwymi zwierzętami. Szef haremu, jak sama nazwa (sea lion) wskazuje, może poszczycić się piękną grzywą, która jest dowodem dojrzałości seksualnej, ciemnobrązowym kolorem i osiąga nawet 2,8 metra długości. Uchatki patagońskie w przeciwieństwie do słoni morskich, poruszają się zwinnie po skałach na 4 "łapach" i mają widoczne uszy. Nie sądziłam, że obserwowanie tych zwierząt może być tak absorbujące i relaksujące...


Na koniec same pozazdrościłyśmy uchatkom - położyłyśmy się na ciepłych deskach i delektowałyśmy się chwilą - dla większości skończyło się lekkim poparzeniem słonecznym, mimo nałożonych filtrów, ale czego nie robi się żeby uzupełnić witaminę D;)


Po południu wybraliśmy się na kolejny spacer, tym razem po rozległej plaży. Spacer boso nad głową błękitne niebo i słońce, szum wody, długie rozmowy i to wszystko w środku listopada - idealny sposób na naładowanie akumulatorów. Wieczorem za to zajadaliśmy się owocami morza i piliśmy genialne argentyńskie wina - szkoda tylko, że na koniec to nie wino, ale rachunek ściął nas z nóg;) A jutro kolejny lot i ruszamy do El Calafate gdzie poparzenie słoneczne nam już nie grozi, bo jest ok 4 stopni i pada deszcz...

Nocleg: Puerto PalosPuerto Pirámides, apartament 4 osobowy z łazienką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz