Po wielu dniach spędzonych na łonie natury postanowiliśmy odpuścić wspinaczkę do kolejnego lodowca (bo i tak nic nie przebije już Perito Moreno;)) i zostać w mieście. Również dzisiaj Ushuaia zaskoczyła nas piękną pogodą. Spacer w słońcu nad kanałem Beagle doprowadził nas do przepięknego i rozległego placu poświęconego XXX-leciu walki o Wyspy Malwiny (zwanych w Europie Falklandami). Malwiny są brytyjskim terytorium zamorskim, do którego prawa od lat rości sobie również Argentyna. W 1982 roku zajęła je ona nawet na okres dwóch miesięcy, co doprowadziło do słynnej wojny wygranej przez Wielką Brytanię. Od tego czasu władze brytyjskie unikają dyskusji na temat archipelagu. Mimo bolesnej porażki w prawie każdym argentyńskim mieście można znaleźć pomniki upamiętniające tamte wydarzenia.
Odwiedziliśmy również 3 małe muzea mieszczące się w historycznych zabudowaniach miasta: pięknie zachowana Casa Beben, malutkie muzeum miasta i stylowe muzeum Malvinów. Muzeum miasta mieści się w jednym pokoju i jest zastawione (żeby nie powiedzieć zagracone;)) setkami przedmiotów z dawnych lat. W jednej z szaf udało nam się odkryć polski akcent. Dwie książki Sienkiewicza w hiszpańskim przekładzie. I od razu robi się ciepło na sercu!
Za to na dworze zrobiło się zdecydowanie chłodniej. Pogoda w tym regionie świata potrafi być naprawdę kapryśna. Słońce szybko zasnuło się chmurami i musieliśmy szukać schronienia przed ulewnym deszczem. Wybraliśmy klimatyczną kawiarnię Ovejitas de la Patagonia z pyszną kawą (a to w Argentynie rzadkość), genialnymi czekoladami i słodkimi ciasteczkami Alfajores z dulce de lece i El Calafate. Aż nie chciało się wychodzić...
Następnym punktem programu była Galería temática "Pequeña Historia Fuegina". Spodziewałam się lokalnej wersji Madame Tussauds, ale to co zobaczyłyśmy przerosło nasze oczekiwania. Historia Ushuaia zostaje opowiedziana za pomocą figur woskowych i zaaranżowanych scenek z życia miasta i Ziemi Ognistej, a genialny Audio Guide dostarcza nam szczegółowych informacji o poszczególnych wydarzeniach.
Indianie
W muzeum można przekonać się jak świetnie zorganizowane były plemiona Indian zamieszkujących Ziemię Ognistą. Podział ról był czytelny, a z pracy zwolnione były tylko dzieci i chorzy. Nie tylko mężczyźni, ale również kobiety odgrywały ważną i aktywną rolę w życiu plemienia. Zbierały jedzenie na lądzie i mejillones (małże) w wodzie. W czasie połowów były odpowiedzialne za sterowanie canoas. Canoas zwane tez anan były zresztą największym majątkiem Indian Yamana. Zbudowane z drzewa guindo miały ok 3 metry długości i były niesamowicie wytrzymałe. Plemiona żyjące na lądzie m.in. Selknam do perfekcji opanowały za to budowę szałasów i wykorzystywanie każdej, nawet najmniejszej części upolowanych zwierząt takich jak guanaco. Mięso jedzono, z futra robiono odzienie, z kości narzędzia i biżuterię, ze ścięgien cięciwy itd. - nie było miejsca na marnotrawienie. Niestety przybycie Europejczyków, a wraz z nimi wielu chorób, alkoholu i po prostu cywilizacji zmieniły wszystko, skazując Indian na wyginięcie. Stracili oni wszystko co do tej pory znali - ich ziemie, ich naturalne pożywienie (uchatki), czy dostęp do materiałów budowlanych (guindo). Mimo, że Indianie potrafili perfekcyjnie dostosować się do trudnych warunków Ziemi Ognistej i zamieszkiwali tereny, które do dzisiaj pozostają niezamieszkane, przystosowanie się do europejskiej kultury okazało się niemożliwe...
HMS Beagle
Robert Fitz-Roy kapitan statku HMS Beagle poszukiwał uznanego geologa, który mógłby towarzyszyć mu w czasie następnej wyprawy, której celem było sporządzenie map wybrzeża Ameryki Południowej. Polecono mu młodego absolwenta geologii Charles Darwina. Propozycja ta nie spotkała się na początku z uznaniem kapitana, ale ostatecznie dał się przekonać co do kompetencji Darwina. Nie żałował tej decyzji - w czasie 5 letniej (1831-1836) wyprawy panowie szybko się zaprzyjaźnili. Informacje zebrane przez Darwina w czasie tej ekspedycji stworzyły podstawy teorii ewolucji. Sam Fitz-Roy mimo licznych sukcesów skończył biedny i schorowany, co doprowadziło go do samobójstwa w wieku 60 lat.
Kolonia Karna
Historia miasta jest nieodłącznie powiązana z kolonią karną, czyli z Presidio, którego budowa zaczęła się w 1902 roku i trwała 18 lat.Wbrew początkowym planom zsyłano tam nie tylko ciężkich przestępców, ale też więźniów politycznych. Kolonia zbudowana na planie gwiazdy słynęła z ciężkich warunków i działała do 1947 roku. Jednym z najsłynniejszych więźniów Presido był Cayetano Santos Godino, skazany za zabicie trójki dzieci i podejrzewany o zabójstwo następnych 8. Jako źródło jego chorych zachowań i zła upatrzono jego ogromne odstające uszy. W 1927 roku lekarze zdecydowali się na operacją plastyczną - niestety nie znalazłam nigdzie informacji czy przyniosła oczekiwany skutek;) Sprawiedliwość wymierzyli mu w 1944 roku jego współwięźniowie jako karę za...zabicie kota.
Wyprawa Endurance
Ekspedycja statku Endurance (Expedición Imperial Trans-Antártica) pod wodzą Sir Shackelton'a zaczęła się w 1914 roku. W dniu w którym statek utknął w lodzie na morzu Wedell'a w 1915 roku zaczęła się heroiczna prawie 2 letnia walka o przetrwane wszystkich członków załogi.Walka jak najbardziej zwycięska, bo nikt z 56 załogantów nie zginął. Było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki niesamowitym zdolnościom przywódczym kapitana, który potrafił zmotywować podwładnych i pozwolił im do końca zachować nadzieję, że przetrwają. W ekstremalnych warunkach zbudował lojalny i zaangażowany zespół i nie dopuścił do walk w grupie mimo różnic zdań. Dlatego też jego metody i wartości, którymi się kierował, czyli jedność, sprawiedliwość i odpowiedzialność, są do dzisiaj wykorzystywanie w szkoleniach młodych managerów.
Plüschow
Gunter Plüschow był niemieckim oficerem, który w 1928 roku wykonał pierwszy lot nad Ziemią Ognistą i dostarczył pierwszą przesyłkę lotniczą z Punta Arenas do Ushuaia. Pilot został przywitany przez całą społeczność miasta, a jego wyczyn stał się symbole przerwania izolacji tego regionu od reszty świata.
Gunter Plüschow był niemieckim oficerem, który w 1928 roku wykonał pierwszy lot nad Ziemią Ognistą i dostarczył pierwszą przesyłkę lotniczą z Punta Arenas do Ushuaia. Pilot został przywitany przez całą społeczność miasta, a jego wyczyn stał się symbole przerwania izolacji tego regionu od reszty świata.
Na koniec postanowiłyśmy wykorzystać wczorajszy bilet z Muzeum Końca Świata i odwiedziłyśmy Casa del gobierno - dawny budynek rządu i malutki parlament. Budynek został odrestaurowany z ogromnym pietyzmem, a stare meble i starannie dobrane dekoracje rewelacyjnie oddają klimat tamtych lat. Jak widać oferta muzealna jest w Ushuaia naprawdę rozbudowana, ale warto wiedzieć, że większość informacji i opisów dostępna jest tylko i wyłącznie w języku hiszpańskim.
Te kilka dni spędzonych na końcu świata były zupełnie inne niż wszystkie. Mieliśmy dużo czasu dla siebie. Miasteczko przeszliśmy wzdłuż i wszerz, odwiedziliśmy liczne muzea, wiele sklepów, a wieczorem delektowaliśmy się lokalnymi przysmakami i winem...wszystko bez stresu, w dobrym humorze i we własnym tempie. Fajny ten koniec świata...
Nocleg: Hostel Los Lupinos w Ushuaia, pokoje 7 osobowe ze wspólną łazienką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz